Najnowsze wpisy


lis 21 2003 Czerwona smierc
Komentarze: 0

I ujrzalam. Was. Przysiegaliscie zawsze byc przy mnie, teraz nie zostaly z was nawet wspomnienia ktore rania. Szukam w koszu podartych zdjec, ale nawet tego nie mam. Telefon glucho mowi, ze wasz numery nie istnieja.

A przeciez was widze! Tanczycie na lace, na sloncu, usmiechacie sie do siebie. Cos pijecie. Ale nie widzicie mnie prawda? Ja tez wolalabym was teraz nie widziec. Czuje sie jakby ziemia usuwala mi sie spod nog. I robi mi sie ciemno przed oczami.

I nagle nie ma laki, nie ma slonca a wy jestescie przy mnie. Nic nie mowicie. Ja nic nie mowie. Boje sie. Tak bardzo sie was boje.

moja_smierc : :
lis 19 2003 Zrodlo
Komentarze: 0

Smierc nie chciala mnie przygarnac a ja po wielu godzinach zaprzestalam prob. Wstalam i pobieglam przed siebie. Niebo stalo sie szare i padal deszcz. I na plaskiej powiezchni tworzyly sie bezdenne kaluze. Nie probowalam sie zastanawiac jak jest to mozliwe. Pewnie nie chcialm wiedziec.  Skoro tu nic nie bylo, to coz bylo na dnie ktore nie istnialo?

Skoczylam!

Woda byla lodowata i nieprzyjemna. Slona w smaku, draznila oczy. Wynuzylam sie na wybrzezu. Po przeciwnej stronie stala kobieta i patrzyla na mnie badwaczo, a ja.... ja.... czulam, ze znikam. Najpierw nie bylo mnie tylko troche, potem nie bylo mnie calkiem sporo a teraz zupelnie nie istnieje. Jestem Nigdzie i imie moje jest Nic.

Nic nie wiem, jestem Niczym. Wszedzie przestrzen, ale w niej nie ma juz nic, tylko ja. Nie ma ladu, nie ma morza, nie ma gor. Przypomina mi sie co mi mowil mistrz Dante. Jetsem w piekle. W piekielnym kregu gdzie nie ma juz Nic!!!

Gdybym mogla plakac to pewnie bym tak ucznila. Ale tu nic nie istnieje, nawet lzy. Nawet ja.

moja_smierc : :
lis 19 2003 Nemo ante morten beatus
Komentarze: 0

To na czym wyladowalam to szachownica, diabelska, czarno-biala szachownica. Krok do przodu, szachownica tez przesuwa sie na przod, krok do tylu, cofa sie. I wciaz ta muzyka nieznosna. Snop swiatla pada na centralny punkt. Ale jakze mam do niego dotrzec. Odwracam sie i z szybkoscia na jaka tylko mnie stac biegne do skraju szachownicy i skacze w puske pod nia. Slysze odglos noza. Ktos lapie mnie za reke.

Co tu robisz pani? - pytaja usta pokryte bliznami. Czarna postrac w kapturze nachyla sie nade mna i czuje zapach rozkladajacych sie zwlok. Za nim ciemnosc. Przed nim ciemnoc. Odruchwo odskakuje do tylu, potykam sie o niewidoczna przeszkode i upadam. Co tu robisz pani? Co robisz? - pyta syczacy glos z krtani. I slysze setki, nie! tysiace takich glosow za mna i przede mna. Biegne, ale nie mam dokad uciec, w glowie slysze glos - co robisz? coz robisz pani? I nagle nie ma ciemnosci tylko glosy. Biegne po nim, widze jego barwe za mna i przede mna.

Wedrowka meczy, nigdzie nie widac horyzontu. Z cholewy buta wyciagam noz. Mocuje sie sama ze soba. Nie mozna tak zyc, nie mozna tak umierac. Drzaca reka nacinam pilsujace zyly na nadgarstku. Moment bolu, blask tysiaca swiec, nie ma juz glosu, nie potrzebny mi horyzont.

Ale nie umarlam. Ze zgroza patrze na moj krwawiacy nadgarstek. W mgnieniu oka odrasta mi skora a krew wsiaka w cialo. Wbijam noz raz jeszcze. Bez efektu! Nie mow mi o piekle! Mam tu wszystkie dziewiec kregow a nie moge zyc ani umrzec!!!

Nemo ante morten beatus - widnieje napis na plycie na ktorej leze.

moja_smierc : :
lis 18 2003 Nic nie jest piekne od razu....
Komentarze: 1

Drzwi? Czy je otworzyc? A moze na zawsze winny zostac zamkniete? Kto z nas pierwszy wyciagnie reke po mosiezna klamke z zlowieszcza chimera? Ktoz sie nie uleknie tego co nas za drzwiami czeka? Moze to smier piekna i slodka? A moze to szczescie chwalebne wsrod przyjaciol? To, ze tego nie wiemy sprawia, ze strach paralizuje nasze dlonie w pol drogi.

Wylaniam sie z tlumu. Palcem wskazujacy prawej dloni stukam kilka razy. Ale im dluzej stukam tym bardziej zdaje sobie sprawe, ze pragne je otworzyc. Echo odbija sie od scian. Spod drzwi wyplywa ciecz, lepka i nieprzejrzysta. Zanurzam w niej dlonie i mam je cale we krwi. Zaczynam sie smiac a moj smiech rani kobiete stojaca najblizej. Ona tez jest we krwi - tym razem to moja wina. Ludzie sie cofneli. Patrza na mnie nieufnie, ale i ja im nie ufam. Potrzebuja mnie, dlatego jeszcze nie uciekli. Potrzebuja kogos kto nie boi sie drzwi otworzyc.

Zaciskam dlon na klamce, ale nie moge jej trzymac - jest tak przejmujoco lodowata. Odmarzaja mi opuszki palcow a oddech staje sie niespokojny. Ktos za mna kaszle.

Krzyczac kopie w drzwi. Ale jakas sila odrzuca mnie daleko w tyl. Uderzam glowa o szklana sciane z mna. Szklana sciane? I juz nie ma za mna ludzi, tylko mgla nie do przebicia. Znad mojej brwi obficie kapie krew - tym razem jest prawdziwa. Podbiegam do drzwi, by zmierzyc sie z nimi raz jeszcze, ale ich juz nie ma.

Spadam w czarna przestrzen, kolysana lekkim wiatrem. Slysze muzyke. Tak, gdzies tu jest muzyka. Skrzypce. Wilonczele. I chyba fortepian. Ale to nie jest muzyka jaka chcialabym slyszec. Ponure dzwieki na ksztalt marszu pogrzebowego wdzieraja sie w kazdy zakatek duszy. Boje sie.

Boze! Czemu mnie zostawiles???

 

moja_smierc : :