Komentarze: 1
Drzwi? Czy je otworzyc? A moze na zawsze winny zostac zamkniete? Kto z nas pierwszy wyciagnie reke po mosiezna klamke z zlowieszcza chimera? Ktoz sie nie uleknie tego co nas za drzwiami czeka? Moze to smier piekna i slodka? A moze to szczescie chwalebne wsrod przyjaciol? To, ze tego nie wiemy sprawia, ze strach paralizuje nasze dlonie w pol drogi.
Wylaniam sie z tlumu. Palcem wskazujacy prawej dloni stukam kilka razy. Ale im dluzej stukam tym bardziej zdaje sobie sprawe, ze pragne je otworzyc. Echo odbija sie od scian. Spod drzwi wyplywa ciecz, lepka i nieprzejrzysta. Zanurzam w niej dlonie i mam je cale we krwi. Zaczynam sie smiac a moj smiech rani kobiete stojaca najblizej. Ona tez jest we krwi - tym razem to moja wina. Ludzie sie cofneli. Patrza na mnie nieufnie, ale i ja im nie ufam. Potrzebuja mnie, dlatego jeszcze nie uciekli. Potrzebuja kogos kto nie boi sie drzwi otworzyc.
Zaciskam dlon na klamce, ale nie moge jej trzymac - jest tak przejmujoco lodowata. Odmarzaja mi opuszki palcow a oddech staje sie niespokojny. Ktos za mna kaszle.
Krzyczac kopie w drzwi. Ale jakas sila odrzuca mnie daleko w tyl. Uderzam glowa o szklana sciane z mna. Szklana sciane? I juz nie ma za mna ludzi, tylko mgla nie do przebicia. Znad mojej brwi obficie kapie krew - tym razem jest prawdziwa. Podbiegam do drzwi, by zmierzyc sie z nimi raz jeszcze, ale ich juz nie ma.
Spadam w czarna przestrzen, kolysana lekkim wiatrem. Slysze muzyke. Tak, gdzies tu jest muzyka. Skrzypce. Wilonczele. I chyba fortepian. Ale to nie jest muzyka jaka chcialabym slyszec. Ponure dzwieki na ksztalt marszu pogrzebowego wdzieraja sie w kazdy zakatek duszy. Boje sie.
Boze! Czemu mnie zostawiles???